niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 3


Od autorki: Skoczyło trochę wyświetleń, a to strasznie daje kopa, buduje do działania. Ostatnio nic nie dodałam, czuje się z tym źle... Przez ferie udało mi się napisać kilka rozdziałów, teraz tylko muszę je dopracować... Nie miałam siły na pisanie na blogu. Brat przyjechał z delegacji na ferie, teraz szkoła (upojne noce z książką do historii sztuki i akrylami na aranżację przestrzeni <3) i niecałe 4 godziny snu każdego dnia w tym tygodniu... Na dodatek zepsuł mi się komputer >.> dobrze, że tata jest na weekend w domu i mogłam skorzystać z jego laptopa. Przepraszam, jeśli dodawać będę rzadko. Będę publikować co tydzień we wtorki lub środy w szkole. O ile dam radę.
Dziś sporo linków, myślę, że nie przeszkadzają ^^
btw. Samochody na zdjęciach wyglądają dosłownie tak samo jak w opowiadaniu.
Enjoy
~***~


Brunet uważnie patrzył na lokatego i na swojego kolegę. Niczego nie rozumiał z całej tej sytuacji.
- We własnej osobie. - Liam popatrzył na czarnowłosego chłopaka z zadowoleniem. Jednocześnie bał się reakcji Zayna na późniejsze słowa mężczyzny.
- Harry. - Wyższy przedstawił się wyciągając dłoń i patrząc w oczy bruneta. Miał łagodne, ale męskie rysy twarzy, wcześniej wspomniane kręcone, ciemnobrązowe włosy oraz charakterystyczne zielone oczy.
- Hm... - Zayn podrapał się po karku. - Jak już Liam mówił, jestem Zayn. - Uścisnął dłoń kędzierzawego mężczyzny u którego, na twarzy pojawiły się dołeczki z powodu uśmiechu.
- Chodź, poznasz resztę. - Zaprosił chłopaka do środka gdzie siedziała reszta ludzi. - Tu jest Perrie - Wskazał na blondynkę z ciemnym makijażem. Ładna. Nawet bardzo, uśmiechnęła się i pomachała delikatnie ręką.
- Cześć. - Zayn odmachał jej delikatnie się uśmiechając.
 - Te dwie to Gemma - moja siostra, no i  Sophie. - Wskazał na uśmiechające się dziewczyny siedzące obok blondynki.
- Moja dziewczyna. - Wtrącił Liam, na co Harry teatralnie przewrócił oczami, a to wywołało chihiot ze strony bruneta. Szatyn wszędzie chwalił się dzewczyną. Nie można się mu dziwić, szczupła dziewczyna o miodowych włosach i pełnych ustach idealnie do nniego pasowała.
- Nieważne. - Harry pokręcił głową śmiejąc się pod nosem. - Tamten Blondyn to Niall.
- Siema! - Chłopak uśmiechnął się szeroko. Jego akcent nie był ani amerykański ani angielski. Brzmiał raczej na Irlandzki. Było to bardzo wyraźnie słychać pomimo iż chłopak powiedział tylko jedno słowo. Jasne włosy opadały mu na czoło a niebieskie tęczówki miały w sobie iskierki szczęścia i zuchwałości, wręcz promieniał energią i szczęściem. Harry przerwał obserwacje brunetowi przedstawiając ostatnią osobę.
- No i Louis. - Wskazał Szatyna, który nie odezwał się, nawet nie spojrzał w ich stronę. Zayn sądził, że chyba ich nawet nie słuchał, co nie było do końca prawdą, bo po chwili niebieski wzrok wbił się w brązowe tęczówki Zayna. Szatyn Zacisnął usta w wąską linię marszcząc brwi co było niezrozumiałe dla brązowookiego. Rozmowy które się zaczęły znów ucichły tworząc nieprzyjemne napięcie. A niebieskooki poderwał się z siedzenia i odpalił papierosa przy malutkim okienku.
- Więc... - Liam próbował coś wyjąkać by przerwać ciszę. Nie spodziewał się takiej reakcji szatyna. Nigdy nie był zbyt entuzjastyczny względem nowych ludzi, ale zawsze jakoś się uśmiechnął czy powiedział krótkie "hej", tym razem zachował się jakby brunet był intruzem.
- Ejejej. - Harry uniósł lekko dłoń tak, że wyglądało to jak chęć uciszenia chłopaka. - Do konkretów. Ty znasz nas, my... - Złapał się za podbródek i popatrzył w bok udając zamyślonego. - Powiedzmy, że znamy ciebie - wszyscy szczęśliwi? Niekoniecznie, ja na przykład jeszcze nie jestem. - Spojrzał na czarnowłosego który zmarszczył brwi patrząc wyczekująco. Brunet intrygował zielonookiego, był tajemniczy, a takich ludzi właśnie uwielbiał. Lubił ich odkrywać, lubił gdy się przed nim z czasem otwierali, gdy czuli się w jego towarzystwie jak w domu. Czarnowłosy chłopak nie rozumiał całego zajścia. Kim byli ci ludzie, dlaczego siedzieli w magazynie w którym unosił się zapach smaru, spalin i dymu papierosowego? Jakie konkrety miał na myśli Harry...
- Chcemy cie - Z rozmyśleń wyrwał go głęboki głos Loczka, który właśnie podszedł szybko do komputera, przeszukał kilka folderów i odpalił filmik... Kurwa. To ten filmik z wyścigu... Filmik na tórym Malik w zawrotnej prędkości pokonuje odległość połowy mili, wycinki gdzie jeździ na dwóch kołach.Wycinki gdzie przyjeżdża policja i zabierają go do radiowozu... - Malik, masz niesamowite umiejętności. Wiesz dobrze, że się u nas sprawdzisz. - Harry położył rękę na jego ramieniu.
- Nie, nie chcę... - Mruknął cicho. Znów przepełniała go złość.
- Słuchaj do kurwy, chciałem po miłemu... Nie? To powiem wprost. - Syknął w stronę chłopaka. - Jest w cholerę grup takich jak ta. W całej Florydzie wiedzą, że tu jesteś. Szukają cię. Jeśli dołączysz tutaj, będziesz bezpieczny. Nie chcesz raczej żyć z klamką przy głowie prawda? - Ciemnowłosy lekko zadrżał na te słowa. Znów wpakuje się w wyścigi. Jak bardzo tego nie chciał, tak bardzo się wjebał. Jednak pokiwał głową na zgodę, co wywołało uśmiech lokatego. - Zwijamy się. - Zielonooki rzucił do wszystkich z wielkim uśmiechem. Zayn stał jak wryty, miał mętlik w głowie. Czy robi dobrze? Nie wie. Czy chce tego? Prosta odpowiedź. Pragnie tego.
- Zayn? - Liam klepnął go w ramie. - Chodź. Jedziemy na test. - Popchnął go lekko by brunet ruszył się z miejsca.
- Nie. - Harry podszedł do chłopaków. - Nie jedzie z tobą Payne. - Odwrócił się do tyłu. - Louis! Jedziecie razem.

- Co? - Niebieskooki odezwał się po raz pierwszy. Miał przyjemny dla ucha głos, wysoki i lekko chrypiaty. Zmierzył Zayna wzrokiem co z resztą zrobił brunet wobec Louisa. Ich oczy spotkały się na krótką chwilę.
- To, zabierasz Zayna. - Rzucił w jego stronę, a szatyn wywrócił oczami.
- Chodź. - Louis warknął do chłopaka i otworzył drzwi garażowe, których w magazynie było kilka. W pomieszczeniu stał Nissan Skyline R34. Otworzył go i wsiadł do samochodu, Zayn usiadł na miejscu pasażera. Siedzieli przez chwilę w samochodzie, brunet postanowił odezwać się jako pierwszy.
- Dlacze... - Urwał mu wchodzący w słowo szatyn.
- Jesteś głupi? Czy tylko udajesz? - Wymamrotał pod nosem. Domyśla się o co pyta, zawsze to słyszy od nowych. - Styles wybiera dobrych. Nie powinno cie to dziwić.
- To po co test?
- Chce cie po prostu widzieć w akcji. On nie lubi mieć ludzi tylko na taśmie. Musi widzieć ich na żywo. Wtedy jest w pełni usatysfakcjonowany. - Wzruszył ramionami po czym ruszył. Droga minęła bez dalszych rozmów. 20 minut później zatrzymali się w opuszczonym podziemnym garażu, a przynajmniej tym był wcześniej. Obecnie pomieszczenie było torem wyścigowym do driftu* i wyścigów typu street x**. Brunet patrzył na to wszystko mrużąc oczy, wysiadł z samochodu i odpalił papierosa, potrzebował go - swojego małego mentalnego azylu, swoich 5 minut rozmyśleń. Jego oczom ukazał się czarny Dodge Challanger SRT8, o który opierał się Harry, który czekał na nich już kilka minut wraz z Liamem siedzącym w swoim Shelby GT500. Louis wyszedł z samochodu w tym samym celu co Zayn - zapalić, co jak co, ale w samochodzie nie palił. Maszyna to jego świętość, cacko które jakby mógł to by głaskał, tulił i czytał mu do snu, a nawet śpiewał kołysanki.
- Gdzie Gemma i reszta? - Zapytał Harrego, nie patrzył jednak na niego, jego wzrok wbity był w szczupłą sylwetkę bruneta stojącego przy samochodzie Liama.
- A jak myślisz? Zapewne scigają się po całym mieście, inaczej nie pootrafią. - Zaśmiał się przeczesując palcami włosy. W tym momencie usłyszeli ryk zbliżającego się samochodu, Chevrolet Corvette wparował z zawrotną prędkością i zatrymał się przed Louisem. Drzwi samochodu otworzyły się i wyskoczyła z niego siostra Styles'a.
- Któregoś dnia cię rozjadę, obiecuję ci to. - Warknęła w stronę szatyna po czym zaśmiała się i przytulila go.
- Masz szczęście że jesteś siostrą mojego przyjaciela.- Louis uścisnął ją mocniej. - Nie widzieliśmy sie aż pół godziny, tak bardzo teskniłaś? - Zapyał ironicznie unosząc dziewczynę do góry.
- Tak bydlaku. Za tobą zawsze tęsknie, kto inny mógłby być takim kochanym idiotą jak ty i kupić mi czekoladę o drugiej w nocy, czy oglądać ze mną komedie romantyczne i jeść lody? - Zapytała robiąc minę szczeniaczka. Harry zaśmiał się a Louis lekko poczerwieniał. Nikt nie wiedzial o tych sytuacjach. Wtedy mina Gemy zmieniła się na tą w stylu "o boże przepraszam, nie zabijaj mnie błagam!" Louis spojrzał w stronę Zayna, na jego szczeście rozmawiał z Liamem, więc mógł liczyć tylko na docinki ze strony Harry'ego. Po kilku sekundach na miejsce przyjechał Niall stał obok samochodu loczka, Sophie i jej Toyota Supra Turbo zaparkowała obok stojącego przy samochodzie swojego chłopaka Zayna. Dyskutowali nadal gdy jako ostatnia przyjechała Perrie. Harry tylko na to czekał



Loczek odbił się biodrem od samochodu i podszedł do Zayna z rozłożonymi rękoma.
- Więc... Zabawę czas zacząć... - Mruknął usmiechając się. - Niall? - Obrócił swoją głowę w kierunku blondyna, który grzebał pod maską swojego samochodu. - Street X. Powinieneś być zadowolony... Perrie! Rzuć mu kluczyki. - Powiedział spokojnym beznamiętnym głosem patrząc na bruneta. Gdyby nie to, że uśmiechnął się do blondyna można by było powiedzieć, że wszystko mu zwisało. Diewczyna podeszła do Zayna wręczając mu kluczyki do swojego Viper'a i szepnęła krótkie "powodzenia" do ucha bruneta, na co Liam pokręcił głową.


~***~
Zdenerwowany stał na linii startu trzymając kurczowo kierownicy. Zaraz obok stała Honda NSX  Nialla z blondynem w środku. Powiedzieć, że był zdenerwowany to za mało... Sophie stanęła między samochodami z uniesionymi do góry rękami. Zayn żałował, miał ochotę uciec jak najdalej. Dziewczyna opuściła ręce, chłopcy wrzucili biegi i ruszyli z piskiem opon. Po kilkunastu minutach i kilku okrążeniach stali na linii mety. Było ciężko, Zayn dojechał oczywiście jako drugi - Niall to zawodnik nie do pokonania. Brunet wysiadł z samochodu i odpalił papierosa. 
- Zayn? - Usłyszał za sobą głęboki głos zielonookiego mężczyzny. - Słyszałem że jesteś dobry... Widziałem... Ale to... - Loczek wzruszył ramionami. Zayn zaserwował sobie mentalny policzek. - To było genialne.
- Co? - Zayn otworzył szeroko oczy, próbował zamknąć usta, lecz zdumienie mu na to nie pozwoliło i stał nadal z ustami i oczami otwartymi szeroko z niedowierzania. Loczek zaśmiał się na ten widok.
- Niall jest mistrzem w street x’ach, nie ma nikogo, takiego kto by mu dorównał, a co dopiero go pokonał więc nie masz się co dziwić… Do tego brakło ci 1.4 sekundy by być z nim na równi.  - Wyjrzał za sylwetkę chłopaka spoglądając na odrapany wóz blondynki i skrzywił się. - Ale Perrie ci tego nie przepuści. - Znów się zaśmiał i odwrócił się w stronę chłopaków stojących przy samochodzie Liama. - Louis! - Krzyknął, a szatyn niechętnie powlókł się w stronę loczka i Zayna. - Odwieziesz nowego do domu. Poza tym, weźmiesz nad nim opiekę, musisz go nauczyć jak jeździć w Miami. - Gdyby spojrzeniem można by było zabijać Harry właśnie padłby trupem. Następnie wzrok szatyna skierował się na Zayna. Brunet nie chciał utrzymywać kontaktu wzrokowego, ale z checią zaczął skanować twarz mężczyzny. Drobny lekko zadarty nos, wąskie zaróżowione usta, które na polecenie loczka zaciął w wąską linię i wystające kości policzkowe. Do tego oczy których wzroku unikał, oczy jak ocean podczas sztormu.  Cóż, chłopak podejrzewał, że szatyn pomimo swojej gburowatości to kobiet musiał mieć na pęczki. Louis zamknął oczy i pokiwał głowa na zgodę. Wiedział że Harry’emu się nie odmawia. Nie za to, co dla niego zrobił. Kiwnął głową w stronę samochodu dając Zayn’owi znać że ma iść z nim. Wsiadł do maszyny, Harry złapał Zayna za ramię.
- Widzimy się w piątek. - Poklepał go lekko się uśmiechając.
- Czyli… Jestem z wami? - Zayn uniósł do góry brew.
- Wiedz, że odkąd pojawiłeś się w Miami, jestes na nas skazany. - Harry uśmiechnął się szeroko. Zayn odwzajemnił uśmiech i odmaszerował do samochodu Louisa
- Gratuluje panie Malik. - Przywitał go suchy, beznamiętny głos szatyna. Chłopak mógłby przysiąc, że słyszał w nim nutkę irytacji i kpiny. - Gdzie mieszkasz? - Zapytał nawet nie spoglądając na bruneta.
- Nie potrafię tego dokładnie wytłumaczyć. Jedź na wybrzeże, dalej cie pokieruję. - Wcisnął się w głąb fotela, a  Niebieskooki pokręcił głową i ruszył z piskiem. Zayn wpatrywał się w szybę od strony pasażera, obserwował Miami nocą które było wręcz magiczne.
Szatyn od czasu do czasu spoglądał na zamyśloną twarz bruneta, który co skrzyżowanie mówił gdzie skręcić, miał lekkie wyrzuty sumienia za tak ostre traktowanie go. Usprawiedliwił się przed samym sobą tym, że ktoś musi być dla niego wredny. Inni nie będą dla niego mili.
- Teraz w lewo. - Głos bruneta wyrwał go z przemyśleń, a ten skręcił we wskazany przez chłopaka kierunek.
- To twój dom? - Powiedzieć, że Louis był zdziwiony to stanowczo za mało.
- Nie, mojego ojca. - Zayn odpowiedział z lekkim rozbawieniem i otworzył bramę aplikacją w telefonie. Louis wjechał na podjazd i zatrzymał się przy drzwiach wejściowych. Zayn wyszedł z samochodu rzucając krótkie „cześć” na które nawet nie otrzymał odpowiedzi ze strony szatyna.


~***~
*Drift - techniika jazdy pojazdem w kontrolowanym poślizgu, powstała w Japonii 
*Street X - krótkie wyścigi na okrążenia, wymagają dobrych umiejętności gdyż najczęściej odbywają się na torach do driftu, które mają tory pełne zakrętów.
W drifcie jak i street x'ach nie używa się nitra.
Proszę o komentarze, one naprawdę wiele dla mnie znaczą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz